22 czerwca 2012

Skrzydła nad Delft- Aubrey Flegg

Tytuł: Skrzydła nad Delft
Autor: Aubrey Flegg
Liczba stron: 251
Wydawnictwo: Esprit

Ocena: 5/6

Oficjalny opis książki:

 Holenderskie miasteczko Delft, połowa XVII wieku. Louise Eeden jest córką uznanego projektanta porcelany i doskonale wie, czego oczekuje się od niej ze względu na interesy rodzinne. Kiedy więc ojciec zleca słynnemu artyście, Jacobowi Haitinkowi, wykonanie jej portretu, przystaje na to, choć niechętnie, podobnie jak godzi się z myślą, że dla dobra prowadzonej przez ojca firmy ma wkrótce poślubić Reyniera de Vriesa, syna największego producenta ceramiki w Delft.Sytuacja komplikuje się jednak, gdy w pracowni malarskiej dziewczyna poznaje Pietera, młodego pomocnika mistrza Haitinka, i zakochuje się w nim. Ta niemożliwa miłość wydaje się z góry skazana na niepowodzenie, nie tylko ze względu na dzielące młodych różnice majątkowe, lecz również kwestie wiary: ona jest pobożną protestantką, on – katolikiem. Jest jeszcze zazdrosny Reynier, któremu trudno będzie pogodzić się z odmową ze strony Louise…
Książka Aubrey’a Flegga wprowadza w niezwykły świat XVII-wiecznej Holandii – świat sztuki, malarstwa i wojen religijnych, podobny do tego, jaki odnaleźć można w książce Dziewczyna z Perłą. Przy czym tylko pozornie jest to rzeczywistość odległa – wszak z namiętnościami, z jakimi zmagali się ówcześnie żyjący ludzie, także dzisiaj musi się zmierzyć niejeden z nas…

Moja recenzja książki:

 
Pierwszym elementem, który przyciągnął mnie do książki Aubrey Flegg pod tytułem „Skrzydła nad Delft” nie ukrywam, że była okładka. Intrygująca dziewczyna w zielonej sukience, która znajduje się na okładce to właśnie Louise-główna bohaterka książki.

Akcja powieści przenosi czytelnika w czasy XVII wieku. Główną bohaterką jest Louise Eeden, córka znanego w całym mieście projektanta porcelany. Od dziecka przyjaźni się z Reynierem DeVriesaem. Jego rodzina posiada firmę ceramiczną. Dziewczyna zawsze kryła się za plecami chłopaka przed ewentualnymi adoratorami. Po pewnym czasie ludzie mieszkający w Delft zaczynają traktować Louis i Reyniera jako parę i oczekują szybkiego ślubu. Również ojciec dziewczyny pragnie aby oba rody się połączyły. Ojciec prosi miejscowego malarza Jacoba Haitinka o namalowanie portretu jego córki. Sytuacja ulega zmianie podczas gdy Louise pozuje malarzowi i w pracowni malarskiej poznaje Pietera, który jest jego pomocnikiem. Louise i Pieter zaczynają czuć do siebie coś więcej.

Czy Louise poślubi niekochanego przez siebie Reyniera DeVriesa? Zwyciężą uczucia czy rozsądek? Czy Pietera i Louise połączy miłość? Co jeszcze stanie na drodze do szczęścia głównej bohaterki?

Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w powieści Aubrey Flegg pod tytułem „Skrzydła nad Delft”.

Powieść możemy zaliczyć do literatury lekkiej. Czyta się ją z wielkim zainteresowaniem i przyjemnością. Autor zadbał o poruszenie problematyki wielopłaszczyznowej. W książce oprócz miłości i rozterek głównej bohaterki znajdziemy także poświęcenie, walkę o swoje marzenia, miłość do nauki, do sztuki relacje między ojcem i córką oraz rozterki religijne. To wszystko sprawia, że powieść czyta się z wielką przyjemnością. Wszystkie te wątki są ze sobą w bardzo zgrabny sposób połączony. Kolejnym plusem o którym należy wspomnieć to bohaterowie powieści, którzy zostali dokładnie nakreśleni przez autora. Postacie nie są przerysowane, a sposób w jaki autor opisuje bohaterów możemy porównać do delikatnych ruchów pędzlem jakie wykonuje malarz malując swój obraz. Autor używa prostego języka zrozumiałego dla każdego czytelnika.
Jeśli mam wspomnieć o minusach powieści to nie ma ich dużo. Dla mnie największym minusem to było nagłe zakończenie, które naprawdę może zaskoczyć.

Książka podobała mi się. Uważam, że wiele młodych dziewczyn mogłoby się utożsamić z główną bohaterką Louise. „Skrzydła nad Delft” to powieść z którą mile można spędzić czas. Polecam ją osobom lubiącym lekką lekturę z odrobinką romansu w tle oraz osobom przezywającym jakieś wewnętrzne rozterki.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Esprit:

12 komentarzy:

  1. Już przeczytałam - polecam wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam takie historie i z niecierpliwością oczekuję lektury:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam, czekam tylko na odpowiedni moment, żeby opublikować recenzję :) Myślę, że o "Skrzydłach..." można byłoby powiedzieć dużo, dużo więcej - świetna książka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam ją ostatnio na stronie wydawnictwa. Boska okładka, zachęcająca tematyka i teraz jeszcze pochlebna recenzja- kolejna książką, na którą będę polować.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja właśnie czytam, z powodu sesji niestety powoli, ale książka podoba mi się niezmiernie!

    OdpowiedzUsuń
  6. a zakończenie - przecież ta książka to pierwszy tom trylogii o Louise :) !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Raczej nie przeczytam :) Nie mój styl

    OdpowiedzUsuń
  8. Hu hu, strasznie ciężkie czasy - w sensie, że trudno realistycznie i zgodnie z faktami historycznymi oddać ducha tej epoki. Może kiedyś się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Początkowo nie byłam przekonana, aczkolwiek pozytywne opinie skłaniają mnie do tego, aby jednak sięgnąć po tę książkę.. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mimo zachęcającej recenzji, raczej sobie odpuszczę tę książkę.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń