Tytuł: Skrzydła nad Delft
Autor: Aubrey Flegg
Liczba stron: 251
Wydawnictwo: Esprit
Ocena: 5/6
Oficjalny opis książki:
Holenderskie
miasteczko Delft, połowa XVII wieku. Louise Eeden jest córką uznanego
projektanta porcelany i doskonale wie, czego oczekuje się od niej ze
względu na interesy rodzinne. Kiedy więc ojciec zleca słynnemu artyście,
Jacobowi Haitinkowi, wykonanie jej portretu, przystaje na to, choć
niechętnie, podobnie jak godzi się z myślą, że dla dobra prowadzonej
przez ojca firmy ma wkrótce poślubić Reyniera de Vriesa, syna
największego producenta ceramiki w Delft.Sytuacja
komplikuje się jednak, gdy w pracowni malarskiej dziewczyna poznaje
Pietera, młodego pomocnika mistrza Haitinka, i zakochuje się w nim. Ta
niemożliwa miłość wydaje się z góry skazana na niepowodzenie, nie tylko
ze względu na dzielące młodych różnice majątkowe, lecz również kwestie
wiary: ona jest pobożną protestantką, on – katolikiem. Jest jeszcze
zazdrosny Reynier, któremu trudno będzie pogodzić się z odmową ze strony
Louise…
Książka Aubrey’a Flegga wprowadza w niezwykły świat XVII-wiecznej Holandii – świat sztuki, malarstwa i wojen religijnych, podobny do tego, jaki odnaleźć można w książce Dziewczyna z Perłą. Przy czym tylko pozornie jest to rzeczywistość odległa – wszak z namiętnościami, z jakimi zmagali się ówcześnie żyjący ludzie, także dzisiaj musi się zmierzyć niejeden z nas…
Książka Aubrey’a Flegga wprowadza w niezwykły świat XVII-wiecznej Holandii – świat sztuki, malarstwa i wojen religijnych, podobny do tego, jaki odnaleźć można w książce Dziewczyna z Perłą. Przy czym tylko pozornie jest to rzeczywistość odległa – wszak z namiętnościami, z jakimi zmagali się ówcześnie żyjący ludzie, także dzisiaj musi się zmierzyć niejeden z nas…
Moja recenzja książki:
Pierwszym elementem, który przyciągnął
mnie do książki Aubrey Flegg pod tytułem „Skrzydła nad Delft”
nie ukrywam, że była okładka. Intrygująca dziewczyna w zielonej
sukience, która znajduje się na okładce to właśnie Louise-główna
bohaterka książki.
Akcja powieści przenosi czytelnika w
czasy XVII wieku. Główną bohaterką jest Louise Eeden, córka
znanego w całym mieście projektanta porcelany. Od dziecka przyjaźni
się z Reynierem DeVriesaem. Jego rodzina posiada firmę ceramiczną.
Dziewczyna zawsze kryła się za plecami chłopaka przed ewentualnymi
adoratorami. Po pewnym czasie ludzie mieszkający w Delft zaczynają
traktować Louis i Reyniera jako parę i oczekują szybkiego ślubu.
Również ojciec dziewczyny pragnie aby oba rody się połączyły.
Ojciec prosi miejscowego malarza Jacoba Haitinka o namalowanie
portretu jego córki. Sytuacja ulega zmianie podczas gdy Louise
pozuje malarzowi i w pracowni malarskiej poznaje Pietera, który jest
jego pomocnikiem. Louise i Pieter zaczynają czuć do siebie coś
więcej.
Czy Louise poślubi niekochanego przez
siebie Reyniera DeVriesa? Zwyciężą uczucia czy rozsądek? Czy
Pietera i Louise połączy miłość? Co jeszcze stanie na drodze do
szczęścia głównej bohaterki?
Odpowiedzi na te i inne pytania
znajdziecie w powieści Aubrey Flegg pod tytułem „Skrzydła nad
Delft”.
Powieść możemy zaliczyć do
literatury lekkiej. Czyta się ją z wielkim zainteresowaniem i
przyjemnością. Autor zadbał o poruszenie problematyki
wielopłaszczyznowej. W książce oprócz miłości i rozterek
głównej bohaterki znajdziemy także poświęcenie, walkę o swoje
marzenia, miłość do nauki, do sztuki relacje między ojcem i córką
oraz rozterki religijne. To wszystko sprawia, że powieść czyta się
z wielką przyjemnością. Wszystkie te wątki są ze sobą w bardzo
zgrabny sposób połączony. Kolejnym plusem o którym należy
wspomnieć to bohaterowie powieści, którzy zostali dokładnie
nakreśleni przez autora. Postacie nie są przerysowane, a sposób w
jaki autor opisuje bohaterów możemy porównać do delikatnych
ruchów pędzlem jakie wykonuje malarz malując swój obraz. Autor
używa prostego języka zrozumiałego dla każdego czytelnika.
Jeśli mam wspomnieć o minusach
powieści to nie ma ich dużo. Dla mnie największym minusem to było
nagłe zakończenie, które naprawdę może zaskoczyć.
Książka podobała mi się. Uważam,
że wiele młodych dziewczyn mogłoby się utożsamić z główną
bohaterką Louise. „Skrzydła nad Delft” to powieść z którą
mile można spędzić czas. Polecam ją osobom lubiącym lekką
lekturę z odrobinką romansu w tle oraz osobom przezywającym jakieś
wewnętrzne rozterki.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Esprit:
Już przeczytałam - polecam wszystkim :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie historie i z niecierpliwością oczekuję lektury:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Czytałam, czekam tylko na odpowiedni moment, żeby opublikować recenzję :) Myślę, że o "Skrzydłach..." można byłoby powiedzieć dużo, dużo więcej - świetna książka!
OdpowiedzUsuńWidziałam ją ostatnio na stronie wydawnictwa. Boska okładka, zachęcająca tematyka i teraz jeszcze pochlebna recenzja- kolejna książką, na którą będę polować.
OdpowiedzUsuńja właśnie czytam, z powodu sesji niestety powoli, ale książka podoba mi się niezmiernie!
OdpowiedzUsuńa zakończenie - przecież ta książka to pierwszy tom trylogii o Louise :) !!!
OdpowiedzUsuńCzekam na nią ;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam :) Nie mój styl
OdpowiedzUsuńHu hu, strasznie ciężkie czasy - w sensie, że trudno realistycznie i zgodnie z faktami historycznymi oddać ducha tej epoki. Może kiedyś się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo nie byłam przekonana, aczkolwiek pozytywne opinie skłaniają mnie do tego, aby jednak sięgnąć po tę książkę.. :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się jej doczekać!
OdpowiedzUsuńMimo zachęcającej recenzji, raczej sobie odpuszczę tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam